Darjeeling to dawne uzdrowisko do ktorego wysylano brytyjskich zolnierzy. I byc moze z tego wlasnie powodu, Marcin postanowil sprawdzic jak dziala tutaj system opieki zdrowotnej. Aby tego dokonac, przez ostatnie tygodnie skrupulatnie zbieral w zoladku rozne bakterie i kiedy uznal ze ma ich juz wystarczajaco duzo - "lekko" zaniemogl. Jakims cudem Gosi udalo sie dociagnac go do polecanej w przewodniku prywatnej kliniki. Od razu poczula sie podniesiona na duchu, widzac nad drzwiami szpitala napis " modlimy sie za twoje zdrowie" (to tez wazne, ale czy robia cos jeszcze?!!!). Marcin zostal zbadany i umieszczony w pokoju "de lux" - izolataka z osobna lazienka. Wprawdzie nieco zaniedbana i brudna ale w Indiach wszystko jest zaniedbane i "nieco" brudne. Gosia zostala wyslana z recepta do apteki, skad w oczywiscie brudnym koszyczku przyniosla, na szczescie opakowane i sterylne - igly, strzykawki, lekarstwa i kroplowki. Z ulga stwierdzila ze nie musi sama ich aplikowac Marcinowi - zajal sie tym juz wyszklony personel medyczny. Po dobie spedzonej pod kroplowkami, ale za to w pokoju z widokiem na Himalaje, Marcin zostal wypuszczony ze szpitala. Czuje sie dobrze. I tak ma juz byc do konca wyjazdu! ;-)